W związku ze skończeniem semestru na studiach zrobiło mi się nieco luźniej a poza tym, postanowiłem się nagrodzić dniem wolnego. Plan był taki, aby udać się na linię 33 pomiędzy Sierpcem a Płockiem celem zrobienia fot na objazdach związanych z zamknięciem pomiędzy Kutem a Płockiem. Ostatnio jednak duża część pociągów zaczęła być kierowana przez Warszawę – Nasielsk – Płońsk – Raciąż – Sierpc i dalej do Płocka – a w związku z niedostępnością prawie wszystkich „plastików” ST48, na szlaku zaczął pojawiać się „dziadek” czyli Gagar ST44-1108. No i właśnie na dzień przed planowanym wyjazdem okazało się, że dziadek stoi w Raciążu (gdzie ostatnio następuje zamiana wozów i załogi). Dlatego też w porannej drodze na trzydziestkę trójkę, wraz z kolegą Radkiem, z którym zaplanowałem wyprawę, postanowiliśmy zajrzeć do Raciąża. Jakaż była nasza radość kiedy na miejscu okazało się, że dziadek nie dość że jest już na chodzie, to (niestety) z podczepioną za nim Tamarą stoi wraz ze składem beczek gotowy do odjazdu w kierunku Płońska (tak Płońska – czyli… mordą prosto w słońce!). Szybkie rozeznanie sytuacji i już wiedzieliśmy, że oczekuje na przyjazd szynobusu z Warszawy i zaraz po nim ruszy. Bieg, samochód, dobre kilkanaście minut błądzenia po skomplikowanym układzie drogowym Raciąża i już staliśmy na wiadukcie drogi krajowej numer 60 wypatrując dziadka. W międzyczasie podjęliśmy dezycję, że Sierpc na razie może poczekać a my dziadka spróbujemy gonić aż do Płońska. No i jest pojawił się na horyzoncie, zdjęcia, bieg i szybko samochodem za składem. Sprawne działania z mapą umożliwiły złapanie go jeszcze 3 razy po drodze do Płońska, za każdym razem wywołując większe ubawienie załogi ð W końcu dotarliśmy do Płońska (chwilę po składzie), gdzie pożegnaliśmy go w trakcie mijanki z kolejnym szynobusem i choć mechanik zachęcał nas byśmy dalej go gonili postanowiliśmy pojechać do Sierpca, gdzie okazało się, że praktycznie nic się nie dzieje. Po złapaniu jednego okropnie niebieskiego Gagara z wygaszonym bykiem, postanowiliśmy, ze na dziś atrakcji starczy i wracamy do Warszawy.
Przy okazji, to pierwsze zdjęcia tutaj, z nową kalibracją koloru przy pomocy ColorChecker’a – o czym zapewne napiszę o oddzielnym artykule.