Jakiś czas temu minęlo 2,5 roku od czasu, kiedy zdeydoałem się przesiąść na e-bike’a. Od tamtego czasu trochę się zmieniło, tak więc postanowiłem napisać niewielką aktualizację.
W marcu tego roku (2021) zdedycowałem się na zmianę roweru. Nie dlatego, że z Kross’a nie byłem zadowolony – wręcz przeciwnie, jednakże okazało się, że wybierając model w rozmiarze „M” nieco przesadziłem i na dłuższą metę rower był dla mnie nieco za duży. Ze dwa razy przekonałem się o tym dość boleśnie w jakimś nieco trudniejszym ternienie.
Oczywiście wybór nowego roweru zacząłem od Kross’a – i oczywiście znalazłem fajny modem – dokładnie rzecz biorąc, następcę mojego. Niestety szybko okazało się, że dostępność jest taka jak większości „elektroniki” w czasie pandemii – dostałem informację (w marcu), że rower będzie dostepny gdzieś w okolicach sierpnia/października. Postanowiłem nie czekać i rozejrzeć się co na co można trafić. Po nie specjalnie długich poszukiwaniach moją uwage zerócił Giant – z noworoczną (modele 2021) ofertą e-bike’ów – co więcej, wyglądało na to, że będą dostępne już w kwietniu. Trochę poczytałem i dość szybko zdecydowałem się na model Fathom Pro E+1 29″. W porówaniu do mojego Kross’a – Giant posiada silnik OEM’owany od Yamahy (model PW-X2 z modyfikowanym przez Giant’a firmware) – silnik charakteruzyje się momentem 80 Nm, mocą 250W oraz współczynnikiem wspomagania do 360%. W ramę roweru wbudowana jest bateria (co nadaje rowerowi znacznie atrakcyjnieszy wygląd w stosunku do baterii zewnętrznej w Kross’ie) o pojemności 625Wh z możliwością podłączenia expandera. W stosunku do Kross’a dostałem 1 „bieg” więcej – rower ma 12-rzędową przerzutkę Shimano oraz znacznie lepsze 4-tłoczkowe hamulce. Rzecz, którą przegapiłem w specyfikacji, a okazała się bardzo fajnym „gażetem” jest regulowana (z kierownicy) sztyca siodełka – przy bardziej stromych zjazdach rzecz bardzo przydatna. Giant w stosunku do Krossa miał znacznie prostszy kontroler (bez wyświetlacza) co na początku trochę mnie denerwowało. Rower oczywiście można podłączyć do aplikacji bo BT – gdzie można modyfikować parametry wspomagania poszczególnych trybów pracy. Po jakimś miesiącu okazało się, że w ofercie Giant’a znalazł się bardzo fajny wyświetlacz, który po zamówieniu otrzymałem już po jakiś 4-5 miesiącach (ach te czasy dostaw elektroniki). Wyświetlacz podaje wiele użytecznich informacji (prędkość, szacowany zasięg, moc) a także po podłączeniu do aplikacji na smartfonie wskazówki nawigacyjne. Giant posiada 5 trybów pracy a także (nowość w stosunku do Kross’a) tryb automatyczny, który w zależności od prędkości, pochylenia terenu, siły pracy dostosowuje automatycznie tryb pracy silnika – sprawa bardzo fajna, choć ja ostatnio preferuję tryb ręczny, na którym można się nieco bardziej zmęczyć. 625Wh baterii zapewnia bardzo porządne osiągi – 170km w trybie Eco oraz ponad 45 w trybie Turbo.
Podsumowując – nie wyobrażam sobie już jeżdżenia na innym rowerze (ostatnio spróbowałem trochę pojeździć na moim juz 13-letnim Giancie Terrago). Nawet nie dlatego, że jest leżej, bo to zależy tylko od tego co się ustawi. Głownie ze względu na nowe możliwości – zarówno w terenie jak i „po mieście” – są takie tereny, na które zwykłym rowerem nigdy bym nie wjechał a także obecnie planowanie znacznie dłuższych wycieczek to żaden problem.