Wpis ten powinien nazywać się Color Science – Wojny profilowe część 2, no ale postanowiłem go skrócić, choćby dlatego że cała na „nauka” koloru ostatnio zrobiła się bardzo popularna – a to przede wszystkim przy okazji walki producentów o to, która puszka daje „lepszy” kolor.

Jak pisałem w poprzednim artykule postanowiłem przesiąść się na fabryczne profile koloru do aparatu dostarczane przez Adobe w nowym wydaniu Ligtroom’a (zarówno CC Classic jak i CC). No ale jak ktoś mnie zna lepiej, to wie, że nie lubię dawać za wygraną. Specjalnie długo z tymi profilami nie wytrzymałem – a to przede wszystkim z powodu pewnej wizyty na lotnisku i zdjęciu KLM’a. Ale może od początku.

O ile profile od Adobe ogólnie mi pasowały, to miały pewne niedociągnięcia, które mnie dość denerwowały. Przede wszystkim lekko wyblakły niebieski oraz czerwień mocno uderzająca w klasyczny strażacki czerwony. No ale rekompensowały to bardzo ładne zielenie oraz lekko pomarańczowe żółcie – co jesienią i zimą ma ogromny wpływ na odwzorowanie suchych traw, ziemi itp. Profil, który uzyskiwałem przy pomocy Colorchecker’a i oprogramowania Xrite za to miał stanowczo zbyt mocno nasycone głębokie tony niebieskie i fatalnie żółte żółcie, co przy jesiennych krajobrazach dawało ogólnie zielono-żółty zafarb. Jak się później okazało Xrite produkuje profil czysto kolorymetryczny – czyli bardzo wierny ale kompletnie nie uwzględniający specyficznych cech naszego wzroku. Wróćmy jednak do tego nieszczęsnego KLM-a. Pewnego razu zrobiłem sobie zdjęcie tegoż i o zgrozo zobaczyłem jak tragicznie inaczej prezentuje się ta bardzo charakterystyczna barwa na obrazku obrobionym w Adobe. No nie, ten niebieski absolutnie tak nie wygląda – krzyknąłem i znowu wróciłem do profilu Xrite, którego w dalszym ciągu nie cierpiałem ze względu na zielonkawe żółcie. Nie mogąc tego wytrzymać pomyślałem sobie, że na pewno nie jestem sam i na pewno powstało oprogramowanie niezależne, które przy pomocy Colorchecker’a jest w stanie zrobić dobry profil. No i jak się chce to się znajdzie (co zajęło mi jakieś 15 sekund) – DCamProf oraz dla bardziej niecierpliwych (czyli mnie) jego wersja GUI – Lumariver Profile Designer.

LPD jest narzędziem bardzo fajnym, posiadającym wiele opcji – a przede wszystkim bardzo dobrze udokumentowanym. A więc, można zrobić sobie profil czysto kolorymetryczny – czyli wierny ale „obcy” naszemu oku, lub taki, który będzie jak najbardziej neutralny – czyli przede wszystkim uniezależni rendering koloru od krzywej kontrastu oraz zapewni jak najbardziej neutralne odwzorowanie koloru – zgodnie z ludzką percepcją. Trochę poklikałem i udało się – miałem gotowych kilka profili, z czego jeden uniwesalny neutralny, który w zasadzie likwiduje wszystkie mankamenty z jakimi się borykałem. A więc – ładny niebieski – nie tak mocno nasycony jak w wypadku Xrite ale i nie taki tragicznie farbkowy jak u Adobe (KLM w końcu wygląda jak KLM), ładna czerwień oraz w końcu brak zielonego zafarbu w żółciach. Oczywiście będę sobie pewnie jeszcze w tych profilach grzebał – ale trzeba sobie powiedzieć, że chyba w końcu udało się wojnę wygrać 🙂

Na koniec oczywiście kilka obrazków do porównania (pewnie większość czytających puknie się w głowę nie widząc większych różnic – no ale ja mam jakąś wyjątkową czułość na detale w kolorze)

KLM – po kolei: Adobe, Xrite, Lumariver
Przede wszystkim widać farbkowatość Adobe oraz nieco zbyt mocne nasycenie w Xrite. Również trawa w Xrite jest mocno żółtwawa
Byczek – po kolei: Adobe, Xrite, Lumariver.
Zółtawa trawa w Xrite oraz zbyt „niebieski” kolor lokomotywy.
Belg – po kolei: Adobe, Xrite, Lumariver.
Tutaj w zasadzie różnica jedynie w wyapdki Adobe – czerwień na samolocie jest zbyt „strażacka”

Post scriptum. Dla mnie te „wojny profilowe” to taka trochę nauczka. Moje czysto rozsądkowe podejście zakładające, że profil odwzorowujący barwy 1:1 – czyli czysto kolorymetryczny jest najlepszym rozwiązaniem okazało się całkowicie nieprawdziwe. Bo ludzkie oko to znacznie więcej niż prosta macierz przeliczająca piksele w na piksele. Profile kolorymetryczne są owszem dobre – ale wyłącznie przy pracy reprodukcyjnej – kiedy znamy fizyczne właściwości medium a profil dotyczy dokładnie zmierzonych warunków oświetleniowych. Nasze oko to fantastyczny przyrząd, który potrafi „operować suwakami” na żywo. Choćby temat mojej ukochanej żółtawej trawy – choć fizycznie rzeczywiście taka jest, to w całym środowisku w którym ją obserwujemy oko nieco zmienia jej barwę, tak aby podkreślić jej pomarańczowawy składnik. Po odtworzeniu na zdjęciu (czyli monitorze, papierze) oko tego nie zrobi – bo jest to dla niego tylko sztuczny obraz a nie kawałek środowiska – dlatego zabieg ten musimy przeprowadzić w profilu. I tak dalej, i tak dalej….

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *