Kilka dni temu, japońska CIPA opublikowała wyniki sprzedaży na rynku foto, w tym wyniki sprzedaży aparatów z wymienną optyką. Skoro wszędzie o tych wynikach głośno to i ja postanowiłem napisać kilka słów od siebie. Jakiś czas temu przedstawiciele Canona przewidywali, że rynek foto będzie kurczył się 35% rocznie – co było wtedy odbierane jako wróżba armagedonu. No i patrząc na najnowsze wyniki, w zasadzie, to ten armagedon mamy. Wszystko wskazuje na to, że rok 2019 będzie przełomem i rokiem, w którym bańka pęknie.
Można się zastanowić co to znaczy dla samego rynku. Jako, że niedawno, Canon i Nikon weszli pełną parą (akurat co do tego jak bardzo ta para jest pełna zdania są podzielone) na rynek bezlusterkowców a przedstawiciel Sony ostatnio jasno powiedział, że pełna klatka jest dla firmy priorytetem (tak tak, kolejny kamyczek do ogródka świata APS-C) – ostateczne starcie odbędzie się właśnie tam. Tylko czy oby na pewno będzie to starcie, czy może po prostu próba wyciągnięcia czego się da z dogasającego ogniska? Obawiam się (choć w zasadzie to powinienem napisać, że się cieszę) że będzie to ten drugi scenariusz. Ciężar sprzedaży przeniesie się na użytkowników stricte klasy „prosumer”, czyli tych, dla których posiadanie lustrzanki czy bezlusterkowca w dalszym ciągu jest jakimś wyróżnikiem. Rynek letnich i zimowych wycieczkowiczów jest już w zasadzie stracony – tam komórki w zasadzie już pozamiatały. Wracając do rynku „prosumer” – warto zaznaczyć, że rynek ten jest w miarę stabilny i jednak już też mocno nasycony. Co z tego wynika? Pewnie to, że zaczniemy nieco zwalniać. Pewnie szaleńcze tempo wydawania nowego modelu puszki co 18 miesięcy znacznie zmaleje do, jak sądzę, cyklu 2,5 – 3 letniego, bo powiedzmy sobie szczerze – mało którego „prosumera” stać na zmianę body co niecałe 2 lata, a przede wszystkim mało kto ma taką potrzebę. Postęp technologiczny w wielu dziedzinach na razie powili dobił do sufitu. Sądzę też, że oczekiwanie na następników popularnych lustrzanek oferowanych przez Canona i Nikona może okazać się znacznie dłuższe, niż można by się tego spodziewać – obie firmy będą zapewne chciały powalczyć na rynku bezlusterkowców – bo to jest teraz „trendy” wśród naszych „prosumerów”.
To czego na prawdę się obawiam – to, to, że docelowo bezlusterkowce (i lustrzanki) staną się sprzętem stricte dla profesjonalistów. Trzeba dodać, że sprzętem odpowiednio drogim, ze względu na maleńkość tegoż rynku. A coraz więcej „prosumerów” będzie chciało zdradzić swoje przekonania, dla trzeba to przyznać – coraz lepszych fotograficznie, smartfonów… Obym jednak nie był tutaj dobrym prorokiem.
2 odpowiedzi na “Początek końca”