Drugi dzień pobytu w Zermatt zapowiadał się najgorzej. Już poprzedniego wieczora prognozy pogody nie dawały żadnej nadziei – miało po prostu cały dzień padać. Zdecydowałem się, że w takim wypadku wjadę na Gornergrat i w zależności od warunków postanowię co dalej.
Na Gornergrat okazało się, że prognoza pogody dotyczyła raczej niższych partii gór – tam rzeczywiście padało, a na górze wcale nie jest tak źle. Co prawda szczyty i widoki co chwilę przesłaniały przetaczające się chmury – ale było ciepło i nie padało a co najwyżej mżyło. Postanowiłem, że zejdę trasą, której nie znałem – czyli bezpośrednio z Gornergrat do Grunsee i dalej wzdłuż doliny Findelbach. Trasa na samym początku okazała się mało ciekawa – wiodła głównie rzez kamienne rumowiska dość mocno pocięte infrastrukturą narciarską, ale potem zrobiło się zdecydowanie ładniej – może również dlatego, że pogoda się poprawiła. Zupełnie w samotności (o tym w oddzielnym wpisie) – po drodze nie spotkałem nikogo – dotarłem do Grunsee, gdzie chwilę pomoczyłem nogi i ruszyłem już przez las – w dół południowym stokiem doliny Findelbah, skąd dotarłem do Zermatt. Tym razem zdjęć tylko garstka, bo pogoda nie zachęcała a i wyprawa miała raczej charakter odpoczynku przed planem na dzień następny…