Stało się – stałem się posiadaczem mojego pierwszego w życiu drona. Pomysł taki już dość dawno chodził mi po głowie, ale proces dojrzewania jego był dość powolny. Nie specjalnie odpowiadała mi obecna oferta na rynku (nie rozważałem możliwości zbudowania sobie drona samemu – a więc, zostały gotowce). Oczywiście jak w wypadku wielu rzeczy, tutaj potrzebny był kompromis – który wcale nie przyszedł łatwo. Z jednej strony, jako matrycowemu szaleńcowi, zależało mi na jakości materiału, który to ustrojstwo będzie w stanie zarejestrować, a z drugiej strony chciałem aby dron mógł być przede wszystkim towarzyszem podróży. W styczniu DJI ogłosił, że wprowadza na rynek Mavic’a Air – szybkie przejrzenie specyfikacji uświadomiło mi, że to chyba właśnie to. Z jednej strony skandalicznie mała, ale i oferująca całkiem niezłe parametry matryca, możliwość zapisu zdjęć w formacie RAW, rejestracja filmów w 4K@30fps z przepływnością 100Mbit/s – z drugiej strony szaleńczo wręcz mały rozmiar i waga. Mavic Air po złożeniu mieści się w zasadzie w kieszeni (nie mówiąc o plecaku) – no i waży 430 gramów (co w świetle naszych przepisów jest również poważną zaletą). W połączeniu z rozsądnym czasem lotu na jednej baterii (21 minut) szybko doszedłem do wniosku, że nie ma już na co czekać – dzień po ogłoszeniu wyklikałem „Fly more Combo” na stronie DJI i pozostało gryzienie palców i śledzenie przesyłki DHL z Chin (o czym można by napisać oddzielny artykuł). W każdym razie Air dotarł oczywiście wtedy kiedy zanosiło się na grube kilka dni fatalnej pogody – wcale mnie to nie zdziwiło. Po fatalnej pogodzie przyszło kilka ładnych dni, a więc najwyższy czas, żeby podsumować to co myślę o nowym nabytku.
Kompaktowość
Kiedy otworzyłem pudełko wydałem z siebie, chyba tak samo jak wszyscy inni nagrywający filmy z serii „unboxing”, długie „woooooow!”. Nie wiem czy bardziej zachwyciło mnie wykonanie maleństwa czy właśnie to jakim maleństwem jest Air. Trzeba przyznać, że DJI przyłożył się do tego aby to latadło wyglądało fantastycznie. System składania ramion, śmigła wpasowujące się w korpus od razu wywołały skojarzenie z serią S-F Transformers. Do tego składamy pilot sterowania, odkręcane joystick’i i sprytny system montowania smartfona w tymże pilocie – wszystko robi nie tylko doskonałe wrażenie ale przede wszystkim zapewnia ogromną przenośność całego zestawu. Zupełnie bez problemu znajdzie się dla całości miejsce w moim plecaku foto, w którym dzięki tej akcji zrobiło się trochę więcej miejsca. W tym względzie od początku wiedziałem, że wybór był bardzo, bardzo dobry.
Kamera
Mavic Air wyposażony został w kamerę CMOS o wielkości 1/2.3″ i rozdzielczości 12Mpix. Została zamocowana na 3-osiowym gimbalu zapewniającym bardzo porządny poziom stabilizacji. Kamera posiada obiektyw o stałej ogniskowej równiej 4,5mm (co odniesieniu do klatki 35mm daje odpowiednik 24mm) a także stałej przesłonie wynoszącej f/2.8. Matryca znana jest z modelu Mavic Pro jednakże została wyposażona w nowy procesor odczytu i przetwarzania obrazu, co moim zdaniem znacząco podniosło jakość otrzymywanego materiału. Nie da się ukryć, że tej jakości właśnie obawiałem się najbardziej. Przyzwyczajony do tego, co oferuje mi matryca Sony w A6500 bałem się, że przy moich standardach, obrazek uzyskiwany z tego maleństwa będzie nieużywalny. Na szczęście po obejrzeniu pierwszych zdjęć zrobionych na dodatek w parszywej pogodzie – na mojej twarzy zawitał przysłowiowy banan. Oczywiście, że nie można tego porównywać do materiału z Soniaka, ale to co wypluwa z siebie Mavic Air jest na prawdę bardzo porządnej jakości. W wypadku formatu RAW (a w zasadzie DNG) dynamika jest bardzo porządna, szumy na stanowczo opanowalnym poziomie a do ostrości obiektywu również trudno się przyczepić. Zdjęcia w lepszym świetle jeszcze bardziej utwierdziły mnie w tym przekonaniu. Oczywiście trzeba sobie zdawać sprawę z ograniczeń tak maleńkiego układu optycznego – trzeba stosować nieco dodatkowych korekcji w obróbce, ale to na szczęście nie stanowi większego problemu.
Jeżeli chodzi o jakość produkowanego materiału filmowego – tutaj jestem nowicjuszem, więc ciężko powiedzieć coś stanowczo. Mnie oczywiście wydaj się, że jest bardzo dobrze – kilka nagranych filmików w 4K pokazuje bardzo dobry poziom detalu (z tego co czytałem jest to poważna różnica w stosunku do Mavic’a Pro z względu na szybkość kodeka – 100Mbit vs 60Mbit w Pro). Oczywiście bardzo długa droga przede mną – nauka „latania” nawet takim maleństwem zajmie sporo czasu – a już ujęcia nadające się do użycia w jakimś rozsądniejszym filmie to na razie dla mnie daleki horyzont.
Zasięg
W zasadzie nie powinienem tutaj nic pisać – bo wedle wszystkich przepisów dronem wolno latać w zasięgu nieuzbrojonego wzroku. Producent dla Mavic Air’a podaje w krajach CE zasięg do 500m jeżeli radio pracuje w paśmie 5.8GHz oraz 2km jeżeli pracuje w 2.4GHz. Mogę potwierdzić, że na te 500m można dolecieć bez większych kłopotów – choć oczywiście trzeba sobie zdawać sprawę, że do transmisji używany jest system „Enhanced WiFi”. Oznacza to tyle, że w obszarze o dużej gęstości sieci WiFi zasięg może być krótszy a transmisja stanowczo niższej jakości. Na szczęście, podobnie jak pozostałe produkty DJI, Air posiada kilka systemów awaryjnych, które umożliwiają mu samodzielny powrót „do domu” – na przykład w wypadku utraty łączności.
Podsumowanie
Po tych dwóch tygodniach nabieram przekonania, że Mavic Air był bardzo fajnym wyborem. Oczywiście znam plotki o tym, że za chwilę pojawi się Mavic Pro 2, który ma mieć tą doskonałą jedno-calową kamerą z Phantoma 4 Pro – ale nie sądzę aby udało się zachować w nim ten poziom kompaktowości – a w moim wypadku to był cel podstawowy. Oczywiście można sprawić sobie Phantoma właśnie, tylko jak go wraz z aparatem zabrać na wyprawę w góry… Na razie jestem na etapie „szału” więc latam bez opamiętania i fotografuję oraz nagrywam wszystko co jest w okolicy (głównie pociągi na bocznicy do EC Siekierki). Ale oczywiście mam już w głowie kilka wypraw krajoznawczych, którym mam nadzieję, ze dron nada zupełnie nowego wymiaru fotograficznego.
Tymczasem zapraszam do galerii, gdzie wrzuciłem moje pierwsze zdjęcia a także do obejrzenia kilku filmów zmontowanych na szybko w ostatnim czasie.