No właśnie – zabawki trzeba w czymś nosić. Wszystkie (a w zasadzie 2) plecaki fotograficzne jakie dotychczas posiadałem dostosowane były do noszenia lustrzanki wraz z całym wyposażeniem. Niestety wiązało się to z oczywistym problemem – oba (czyli Lowepro Mini Trekker i Vanguard Adaptor 45) były duże a nawet bardzo duże. Oczywiście przy dedykowanej wyprawie (na przykład na lotnisko) to w zasadzie nie przeszkadzało, to w jakiejkolwiek innej – czy to pieszej czy rowerowej noszenie ich zaczynało mieć symptomy udręki.
Po pojawieniu się bezlusterkowca oczywiście zacząłem myśleć poważnie o tym jak go nosić. Stare plecaki kompletnie się nie nadawały – dość mocno nie przystawały rozmiarem do nowego sprzętu. Dlatego też zacząłem szukać czegoś nowego. Nowy plecak musiał spełniać kilka kryteriów – być mały tak aby nie przeszkadzał na rowerze a również przy poruszaniu się po mieście (nie chciałem aby przy każdym obrocie istniało ryzyko przewrócenia kilku stojących w sąsiedztwie osób). Powinien poza aparatem (czyli body oraz 2-3 obiektywami) zmieścić również kilka rzeczy osobistych, telefon, baterię, karty, mapę i podróżne szpargały. Fajnie jak by wlazł też do niego tablet. Powinien być również slingiem – czyli powinno się dać wyjąć z niego aparat bez zdejmowania go a jedynie poprzez przesunięcie z pleców do przodu.
No i znalazłem – trochę zaryzykowałem, bo to produkt bardzo nowy i trudno wiele testów czy opinii nie ma, ale z opisu wyglądał bardzo fajnie – Lowepro Slingshot Edge 150. Gdy tylko rozpakowałem paczkę widziałem, że wybrałem dobrze. Nie dość, że wygląda doskonale to jest mega funkcjonalny. W przedziale fotograficznym zmieścił się Soniak z całym wyposażeniem, w przedziale bagażowym mieści się masa szpargałów a dodatkowo (pomimo, że specyfikacja o tym nie mówi) wchodzi w niego iPad Pro 9.3″. Poza tym, że jest to typowy sling, to posiada specjalny pasek mocujący, który usztywnia go na przykład na czas jazdy rowerem, tak aby sam się nie przesuwał z pleców – sprawa na prawdę ważna i świetnie przemyślana. Całość oczywiście posiada wodoodporny pokrowiec. A no i jeszcze jedna bardzo ważna sprawa – jak na takie możliwości jest niesamowicie mały i poręczny. Po prostu ideał. Pomimo dość wysokiej ceny absolutnie z ręką na sercu mogę go polecić!
pawel.online
Paweł Guraj w sieci
2 odpowiedzi na “Czas na plecaczek”