Czasami sprawy mają się tak, że jak się powiedziało A to kiedyś trzeba też i powiedzieć B. Chyba u mnie właśnie nadeszła taka chwila, która będzie zwieńczeniem procesu, który zaczął się już prawie rok temu. Jeżeli ktoś śledził ten proces, to wie, że przy przesiadce na bezlusterkowca postanowiłem zostawić swojego pełnoklatkowego Canona wraz z długim szkłem do celów spotterskich i tym podobnych. Chyba od prawie pół roku nie zrobiłem żadnego zdjęcia samolotu – tak więc pierwszy cel trochę podupadł. W sprawie „innych” ostatnio zabrałem zestaw na wypad kolejowy i nawet udało mi się zrobić całkiem fajną klatkę, ale przekonałem się, że taszczenie tego zestawu ze sobą jest ogromnie niepraktyczne – szczególnie, kiedy goni się pociąg i na pakowanie się pomiędzy miejscówkami nie ma czasu. W międzyczasie Sony wśród kilku nowych szkieł przedstawiło także SEL 70-300 f/4,5-5,6 G OSS, które w pierwszych testach okazało się całkiem porządnym szkłem (a jednocześnie prawie 2 razy mniejszą od posiadanego Canonowskiego 100-400). Przy jednak bardzo kulejącym jakościowo, posiadanym obecnie SEL 55-210, po kilku dniach zastanawiania się doszedłem do wniosku, że nadszedł czas sprzedać Canona a park Sony rozbudować o wspomniane powyżej szkło. Prawda, choć w dalszym ciągu nieco bolesna, okazała się być taka, że po prostu Canona nie potrzebuję. Tak więc moje 5DmkIII idzie właśnie pod młotek, a 100-400mkII znalazło już na swojego nowego właściciela.
Przy tej okazji, może warto jeszcze dorzucić kilka słów o tym co w międzyczasie zmieniło się w moim parku Sony. Obok A6300, który jak już pisałem stał się moim przyjacielem każdej podróży, przede wszystkim pojawiła się stałka – moja pierwsza w życiu stałka (wstyd i hańba). Wybrałem SEL 35 f/1.8. Dalej uczę się tego szkła, tego co znaczy szalenie płytka głębia ostrości, jak fajnie można chodzić po mieście i robić wieczorem zdjęcia na całkiem rozsądnych czasach itp. Poza tym wziąłem się za kalibrację odwzorowania koloru matrycy (byłem cały czas niezadowolony z tego co proponował mi Lightroom czy też CaptureOne). Nabyłem ColorChecker Passport i praktycznie jestem już na końcówce tworzenia profili koloru pod różne sytuacje oświetleniowe. W końcu jestem zadowolony z tego co produkuje Lightroom.
Coż, podsumowując, niecały rok zajęła mi całkowita zmiana systemu. Zbliżające się wielkimi krokami wakacje i zaplanowana podróż będą koronnym sprawdzianem podjętej decyzji – choć, nie ma co się czarować, nie sądzę abym nie był zadowolony. Zdjecia, masa zdjęć, już za miesiąc 🙂
Jedna odpowiedź do “Pożegnanie z lustrem”